TUSAL 2015

Witam się z Wami po raz ostatni w tym roku, zostało jeszcze dwa dni, ale w moim zalatanym świecie ciężko o samotną chwilę przed komputerem.  Dziecię śpi, mąż jeszcze w pracy, nie słychać w tle żadnego mamo to korzystam z chwili dla siebie. Ale kończę już rozpływanie się nad błogą ciszą i chcę Was poinformować o zabawie, w jakiej planuję wziąć udział w nadchodzącym roku. Jak większość rzeczy na razie na blogu jest dla mnie nowością. Biorę już udział w moim pierwszych SALU, teraz przyszła pora na TUSAL. W 2015 organizuje go Ania z bloga „Przystanek Kłodzko”. Pewnie wiele z Was doskonale zna to miejscie, ale Ci, którzy nie mieli przyjemności tam zajrzeć serdeczne polecam. A teraz zmykam kombinować nad moim słoiczkiem. 

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia


Najserdeczniejsze życzenia
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech będą one spędzone w gronie rodziny
i przyniosą Wam wiele radości, ciepła i optymizmu.


Kocia podusia

Hafcik, który dziś wam pokazuje już znacie. Dzisiejszego dnia powstała z niego poszewka na poduszkę. Oj opornie mi to szło, pomimo że pomysł w głowie siedział już od dawna.

Do pary

Powstał kolejny koteczek. Tym razem dumny kocur. Haftowało mi się go dość długo cały tydzień, ale wynikło to z wielu obowiązków i wyjazdów, jakie w tym tygodniu mi wypadły. Ale na szczęście udało się skończyć. Kocurek, który właśnie powstał jest do pary dla koteczki, która już widzieliście.

Życzenia od wróżki

Dziś tak szybciutko pokazać wam karteczkę urodzinową, która powstała wczoraj. Teraz zmykam już. Powinnam być gotowa do wyjścia z rodzinką, a ja jeszcze z Wami. Na koniec miłego oglądana i życzenia wszystkim udanego weekendu.


Sal wiosenno - letni ~ 2

Jak ten czas szybko leci, wydaje się, że tak niedawno pokazywałam pierwszy obrazek w Salu wiosenno-letnim. A tu już miesiąc przeleciał i mamy kolejną odsłonę postępów w pracach. Trochę będę się potarzać, ale bardzo fajnie mi się haftuje te obrazki.  Kolejna odsłona już za miesiąc, ale czuje, że szybciutko zleci.


Creative Blog Tour

Ogromnie pragnę podziękować za wyróżnienie mnie i mojego Mulinkuje przez Justynę z blogaMój mały raj. Jest mi tym bardziej miło, że blog stał się ogromną częścią mego życia i jest to wielka radość, że znalazł się ktoś, kto z przyjemnością tu zagląda. Mulinkuje to moja odskocznia od codzienności. Takie wyróżnienie oczywiście zobowiązuje. Zobowiązuje do odpowiedzi na pytania i wyróżnienie kolejnych osób. Z tym miałam ogromny problem, ponieważ blogów zasługujących na moje wyróżnienie jest mnóstwo.  Zobowiązuje także do dalszego działania w swarze rękodzieła i blagowania. Ale takie rzeczy dodają skrzydeł i mocy.

Koteczka

Na wstępie bardzo serdecznie Wam dziękuję, za przemiłe komentarze pod woreczkami świątecznymi. Jak zwykle mobilizujecie mnie do dalszego działania. Gdy skończę jakiś projekt nie mogę sobie miejsca znaleźć dopóki nie zacznę czegoś nowego. Tym razem, gdy przeglądałam zgromadzone wzory, w poszukiwaniu inspiracji trafiłam na pewien czarno-biały wzór. Spodobał mi się już jakiś czas temu, ale jakoś nie mogłam się do niego przybrać. Koteczka, którą poniżej wam prezentuje powstała w dwa wieczory. Z efektu jestem zadowolona. Teraz tylko kocurka do pary trzeba. A jaki będzie finalny projekt, w którym wykorzystam ten hafcik, mam już w głowie. Na razie wam tego nie zdradzę, mam nadzieje, że mi się uda i będę miała, co zaprezentować. 


Świąteczne woreczki na ...

Witam serdecznie, nie było mnie na Mulinkuje, ale starałam się zaglądać, co ciekawego u Was się zadziało na blogach. Jak już pisałam w ostatnim poście poprzedni tydzień spędziłam w moim domu rodzinnym. Dni spędzałam na pogaduchach i porządkach, natomiast wieczorami kradłam każdą chwile na robótki. Jak zapowiadałam jakiś czas temu miałam zamiar wykorzystać czerwony filc. I się udało tajemniczy projekt dobiegł końca, a oto jego efekty.

Kartka urodzinowa

Wena wróciła jak widać, a w dużej mierze zawdzięczam to Wam. A dlaczego? Dlatego że nawet jak jej nie mam to zaglądacie do mnie. Dziś tak króciutko i szybciutko bo znów jestem na wsi w moim rodzinnym domku. A jak tu jestem to rozmawiamy z babcią, chodzimy po ogrodzie i jakoś dzień mija i nie ma kiedy usiąść do komputera. Będę nu przez półtora tygodnia wiec raczej w tym czasie na Mulinkuje nic nowego się nie pojawi, ale postaram się regularnie odwiedzać wasze blogi. Oczywiście wieczory poświęcę na robótki wiec po powrocie czym prędzej postaram się czymś pochwalić.

A teraz pragnę zaprezentować kartkę urodzinową. Powstałą ona bardzo spontanicznie. Praca nad nią trwała około 2 dni. Jak na kartkę trochę długo. Ale od początku do końca nie miałam na nią konkretnego planu, poza takim, że ma powstać. Zaczęłam od małego hafciku, który przedstawia tort. Następnie to już robiłam z nią to co mi przyszło do głowy z wykorzystaniem tych rzeczy które miałam aktualnie pod ręką. Ale koniec gadania życzę miłego oglądania. 


Na miłość

Miłość jest potrzebna każdemu. Wszyscy chcą jakiegoś serduszka do kochania, i żeby to serduszko kochało nas. Miłości są różne. Między kobietą i mężczyzną, miłość rodziców do dzieci i wzajemnie. Każda z nich jest okazywana inaczej, ale w każdej chodzi o to samo. O troskę, wsparcie i czułość. Niektórym jednak z miłością nie wychodzi, choć bardzo by chcieli. Ja jestem tym przypadkiem, który ma miłość męża i miłość synka. Znam jednak kogoś, kto nadal poszukuje swojego szczęścia. Chcąc sprawić przyjemność tej tajemniczej osobie zrobiłam mały prezencik. Zainspirowana różnymi figurkami aniołków na zdrowie, miłość, szczęście zrobiłam sama takiego na miłość. A konkretnie dwa przesłodkie, urocze aniołeczki. Śliczna parka, chłopca i dziewczynki z intensywnie czerwonymi serduszkami w rączkach. 


Poszukiwanie weny

Może to już zacznie być dla was nudne, nie zdziwię się, ale ja znów straciłam wenę. I wstyd się przyznać, ale nie mam nic ciekawego do pokazania. No może poza moimi dzisiejszymi zdobyczami. Jeśli chodzi o jakieś robótki to kompletna klapa. Przysiadałam do kilku wzorów, ale zawsze coś mi nie pasowało. Teraz, gdy jest weekend i gdy mój mąż jest w domu, chłopaki mogą się zająć sobą nawzajem ja mogłabym coś porobić. Mogłabym gdybym wiedziała, co. Więc dziś wybrałam się na poszukiwanie weny. Zrobiłam mały oblot po lokalnych sklepach, w których można kupić różne przydacie. Wszędzie tłumy, aż mnie zaskoczyło. Od kiedy na podwórku zimno to z Łukaszkiem zaliczaliśmy szybki spacerek, spożywcza i myk do domu. Na większe eskapady już się nie wybieraliśmy, aż do dziś, gdy matka poszła szukać weny. I może nie powinnam się chwalić żeby nie zapeszyć, ale chyba ja znalazłam. W sklepach już pomału robi się świątecznie. Bombki, choinki, zaczyna dominować czerwony kolor. I ja poleciałam na czerwone. Kupiłam dziś…..

Sal wiosenno - letni ~ 1

Jakiś czas temu zapisałam się na sal wiosenno – letni u Renaty. Jest to moja pierwsza zabawa tego typu, tym bardziej się cieszę, że mogę haftować wzór, który tak bardzo mi się podoba w całości. Haftowanie idzie sprawnie. Jest sporo kolorów, co lubię, bo nie wpadam w monotonię, skutkiem, której z reguły jest myśl „mam dosyć tego koloru i haftu”. Z tym jest inaczej aż ręce rwą się do pracy i oczy się tak nie męczą. A tak wygląda pierwsza odsłona mojego pierwszego salu. Już nie mogę się doczekać dalszej pracy.  



Za miesiąc kolejna odsłona, aa teraz mały przegląd blogów osób współ haftujących. Ciekawe czy któraś z was zaczęła także od wianuszka. 

A jak Ania

Witam was serdecznie po mojej kilkudniowej nieobecności. Spowodowana ona była katarkiem, jaki zamieszkał w naszym domku. Dopadł wszystkich, ale najgorzej z nim radził sobie masz mały Łukaszek. Jakże samodzielny, ciągle chce robić wszystko „siam”, a w te dni bardzo potrzebujący rodziców. Nocki spał ze mną przytulony, czasami płaczący przez sen. Płakał także podczas picia mleczka z butelki, (co z katarkiem bardzo go męczyło). Na szczęście już tą nockę spał spokojnie. Wszyscy się wyspali poza mną. Bycie mamą to niezły obłęd. Gdy Łukaszek spał niespokojnie ja też nie spałam tylko go przytulałam, głaskałam, uspokajałam. A gdy tą noc spał grzecznie w swoim łóżeczku też nie spałam, bo on spał zbyt spokojnie i co jakiś czas sprawdzałam czy wszystko ok. I zrozum tu umysł matki. Nierealne.

Ale jestem tu dziś, bo udało mi się skończyć monogram dla mojej koleżaneczki Aneczki, która pomogłam w pewnej sprawie. Na tej dziewczynie zawsze mogę polegać. Tak oto wygląda zapowiedziana już dawno literka.


Metamorfoza

Jak już pewnie zauważyłyście mulinkuje nie jest już Take ciemne i ponure. Dla przypomnienia…



Metryczka ze smoczkiem dla Kryspina

Witajcie dziś u mnie za oknem zimno, ale słonecznie. Dlatego dziś znów króciutko, bo idziemy z synkiem na spacerek. Króciutki, ale energiczny, na miarę możliwości mojego malucha . Chciałam wam pokazać ukończoną metryczkę ze smoczkiem.  Efektu końcowego haftowania i tego jak wygląda w oprawie jestem bardzo zadowolona. Od zawsze uważałem, że ten wzór ma coś w sobie, ale teraz jestem o tym przekonana o tym na 100%.


Na tamborku

Witam serdecznie i tłumacze się z nieobecności na mulin kuje i na waszych cudnych blogach. Tłumaczenie brzmi tak, że byłam z syneczkiem na wsi u babci. Miamlam trochę zajęć, porządki w ogrodzie, Łukaszek wiernie mi towarzyszył i rozwalał sterty liści, które jego zdaniem nie były prawidłowo ułożone i wymagały mojej poprawy. A wieczorami, gdy synuś padał ze zmęczenia ja z kubkiem ciepłej herbaty i tamborkiem w reku brałam się za krzyżykowanie. A oto rzeczy, nad którymi zaczęłam prace w ubiegłym tygodniu.

ZAKUPKI


Odwiedziny w pasmanterii. Uwielbiam bardzo. Dziś zakupiłam kilka brakujących mulnik do SALU wiosenno – letniego. Mulinki kupione jeszcze nawinąć je na bobinki i znaleźć dla mich odpowiednie miejsce w organizerze. Ach wieczór zapowiada się relaksacyjnie. Chyba większość z nas uwielbia „bawić” się niteczkami J. Do haftowanie tego wzorku wybrałam mulinę Ariadnę. Jest ona najszybciej do zdobycia w moim mieście, a właściwie to jedyna do zdobycia, no może poza chińskimi. 

Plany bliższe i dalsze

Witam serdecznie, dziś chciałam wam napisać o moich panach hafciarskich. A trosze ich mam.

O tej pracy pisze tak dla przypomnienia, gdyż już ta kwestia została poruszona na Mulinkuje. A mianowicie chce skończyć domek na kanwie z nadrukiem. A przyznam szczerze, że doping z waszej strony jest i to tym bardziej mnie mobilizuje do zakończenia tego obrazka. Aż strach zostawić to ponownie nieskończone w szufladzie z tyloma fankami tego domku.

W najbliższych planach mam również wspólne harfowanie z dziewczynami. Autorka bloga „Robótki myślami pisane” zorganizowała 
Sal wiosenno-letni. Obrazek jest uroczy, kolorowy aż nie mogłam się powstrzymać. Jest to moja pierwsza zabawa tego typu wiec tym bardziej jestem podekscytowana.

Dla Kacpra i Oskara


Witam wszystkich w ten niedzielny wieczór. Dla mnie zaczęła się chwila, którą mogę poświęcić dla siebie. A dziś potrzebuje tego bardzo. Jestem wykończona fizycznie po weekendzie spędzonym tylko z synkiem. Mąż mój cały weekend pracował po 12 godzin, a syn nasz idąc za przykładem taty był dzień w dzień na nogach ponad 12 godzin. Bez chwili wytchnienia dla siebie i dla mnie. Spędzaliśmy dni bardzo aktywnie plac zabaw, park, kaczuszki, spacerek, w domu tańce, hulanki swawole. Dobrze, że choć pogoda dopisuje to możne gdzieś wyjść. Ja dziś ze spaceru do parku skorzystałam podwójnie. Obiecywałam, że obie misiowe metryczki zaprezentuje na Mulinkuje jeszcze po oprawie. Idąc dziś do parku zabrałam ze sobą owe metryczki, aby wykorzystać piękne naturalne tło, jakie mamy teraz w parkach, lasach i ogrodach. 

Misiowa metryczka

Dziś ta szybciutko na chwile, aby pokazać wam skończoną misiową metryczkę w kolorze niebieskim. Wyrobiłam się na czas jeszcze tylko oprawa, ale to już wieczorkiem jak ogarnę moje dzieciątko. I obiecuję, że jeszcze pokarze wam jak wyglądają oprawione bliźniacze ramki nie dla bliźniaków. A teraz, miłego oglądania i lecę korzystać z jesiennego słonecznego popołudnia z moim synkiem. 


Czy te oczy mogą kłamać?


Witam serdeczne. Dziś chciałam pokazać postępy w misiowej metryczce wersja niebieska. Trochę krzyżyków przybyło. Myślę, że bez problemu zdarzę, do następnego weekendu. Przybyły niebieskie gatki misia i inne elementy w tym kolorze, a także wyłonił się pyszczek. 



Bardzo miło mnie zaskoczyłyście po opublikowaniu mojego ostatniego posta gdzie pisałam o kanwie z nadrukiem. Większość z was, a praktycznie wszystkie, które zostawiłyście komentarz macie podobne zdanie jak ja. Zaskoczył mnie wzór, który wydrukowałam, bo zamierzam się nim wspomóc. Jest na nim ponad 50 kolorów, powiem szczerze za na kanwie nie odnalazłabym ich aż tyle. Zmotywowałyście mnie swoimi komentarzami do pracy, więc w wolnych chwilach będę haftować mój wymarzony domek.

Zaginione - znalezione


Od kiedy wróciłam ze swojego rodzinnego domu chodziła mi po głowie myśl coś miałam puścić na Mulinkuje. Jednak w natłoku codziennych obowiązków i słuchania tego, co mój synek ma mi do powiedzenia ( a ma tego sporo, może gadać cały dzień z przerwami na jedzenie i picie J) zupełnie zapomniałam. Ale sobie przypomniałam wiec … jak już pisałam na początku mojej przygody z blogiem o tym, że haftem zafascynowałam się widząc jak moja ciocia haftuje. Wtedy do nauki stawiania krzyżyków dostałam od cioci kanwę z nadrukiem (pieczątką, podmalowaniem różne określenia słyszałam) i komplet nitek do wykonania obrazka. Był to mały obrazek może 10 na 10 cm i miał maksymalnie 8 kolorów do wykorzystania. Haftowało mi się fajnie, a nawet na tyle fajnie żeby się wciągnąć. Następnie zaczęłam prenumerować gazety z wzorami. Na samym początku mojej przygody nie było tyle wzorów w Internecie, a może ja nie wiedziałam gdzie szukać. Będąc któregoś dnia w pasmanterii zobaczyłam pewien wzór. Był to przepiękny domek wśród zieleni i kolorowych kwiatów. Niestety był na kanwie z nadrukiem. Zdecydowałam się na jej zakup, skusiło mnie też to, że był bardzo tani ok 6 zł. Zmartwiłam się trochę, że nie ma legendy mulinek i będę musiała je dobierać sama. Teraz często tak robie, ale z wzorów papierowych. I zaczęło się harfowanie mojego wymarzonego domku. Dobierałam mulinki, stawiłam pierwsze krzyżyki. Ale moja frustracja w trakcie tej pracy nabierała na sile, aż sięgnęła takiego momentu, że kanwa wylądował na dnie szafy. A je pomyślałam sobie wtedy, że nie ma nic gorszego niż kanwa z nadrukiem. Aż tu nagle będąc ostatnio w moim domu rodzinnym przeglądając swoje dawno nieodwiedzane szuflady znalazłam i po raz kolejny zakochałam się w tym domku. Znalazłam w sieci wzór i postanowiłam dokończyć ten domek korzystając jednak z wzoru papierowego. Nie lubię zostawiać niedokończonych spraw wiec w wolnych chwilach będę działać.

Zielono mi - metryczka


Witam. Znowu trochę zaniedbałam Mulinkuje i odwiedziny na waszych blogach. Obiecuje poprawę. Poprzedni tydzień byłam z syneczkiem na wsi u mojej babci. Korzystaliśmy z piękniej pogody. Zbieraliśmy jabłuszka, Łukaszek ganiał kurki i testował swoja siłę na kocie, ( czego akurat nie pochwalam, ale w tej kwestii nie miałam u niego posłuchu). Jak już Wam pisałam mój synek postanowił z dnia na dzień być dużym chłopcem i przestał korzystać z popołudniowej drzemki. Utrudniło mi to stawianie krzyżyków, mogłam to robić tylko i wyłącznie wieczorami jak on spał. No czasem jak moja babcia szła z nim na świeże powietrze, jednak nie trwało to długo, bo Łukaszek jest tak szybki, że babcia prosiła o wsparcie. Trudno mi się haftuje ostatnio, ale się staram. Mobilizuje mnie to, że do końca września musze wykonać plan 2 x metryczka. Pierwsza z metryczek jest już skończona i właśnie dziś chcę ją Wam zaprezentować. Ale dobra już przestaje gadać bla bla bla tylko pokazuje…

Plan 2 x metryczka


Witam serdecznie. Dziś tak na chwileczkę, bo trzeba się znów pakować. Wyjeżdżam z synkiem na tydzień na wieś do babci. Ale przed wyjazdem chciałam wam wspomnieć o moich planach hafciarskich. Mam teraz do wykonania dwie metryczki. Jeden wzór będę haftować podwójnie. Jedna z metryczek ma być oryginalnie w kolorze niebieskim, a druga w zielonym. Kanwa kupiona, kolory muliny, których nie miałam w domu także zakupiona, wzór wydrukowany wiec pozostało tylko działać. Ale jak tu działać, gdy mój synek dorasta i przestał potrzebować drzemki w ciągu dnia. Wiec już nie mogę ukraść sobie chwileczki na postawienie kilku krzyżyków. Mam jednak nadzieje, że po powrocie będę mogła już pokazać wam jakieś postępy w pracy. Wzór na pewno jest wam dobrze znany jednak ja z niego planuje wykorzystać tylko motyw prania bez biegającej na dole myszki. 


Romantycznie

Pewnie każda z nas, kobiet jest w głębi serce rozważna i romantyczna. Ja w ten weekend poczułam ducha romantyzmu. Znalazłam w domu ceramiczną ramkę serduszko, w której kiedyś wisiał ceramiczny aniołek. Jednak raczki mojego małego synka są w stanie rozebrać wszystko na części pierwsze. I takim sposobem aniołek został wyrwany i rozpity, została sama ramka. A, że lubię nadawać przedmiotom nowe życia postanowiłam jakoś tą ramkę wykorzystać. Wpadł mi w oko skromny wzorek serduszka. Do jego wyhaftowania użyłam dwój mulin cieniowanych. Po oprawieniu haftu w ramkę pozostał jednak niedosyt. Zapragnęłam trochę luksusu J błyskotek. Przeszukując szufladę z moimi „skarbami” natknęłam się na sztuczne cyrkonie, które mają imitować blask i luksus.  Hafcik powstał w jedno popołudnie, trochę trudności mi sprawiło dopasowywanie cieniowań muliny, ale myślę, że podołałam.


Oprawione


Dziękuję za coraz liczniejsze odwiedziny na Mulinkuje i zapraszam częściej. Motywuje mnie to do dalszego działania w sferze blogowej. Dziś chciałam wam pokazać oprawione prace, które dość długo leżały w szufladzie. Nie miałam pomysłu na ich oprawę. Chciałam coś prostego i naturalnego gdyż same obrazki też są bardzo proste. I któregoś pięknego dnia podczas zakupów znalazłam w empiku kwadratowe ramki, które maja swoje przeznaczenie do dekupażu ja jednak postanowiłam zostawić je naturalne.


Dla Hani

Metryczka, która dziś wam prezentuje widziałyście już na kilku etapach jej powstawania. Ale dziś chcę pokazać efekt końcowy. Już uprana, uprasowana i z wyhaftowanymi danymi dzidziusia. W wypadku tej pracy oprawą nie muszę się przejmować gdyż mama dzidziusia postanowiła zrobić to na własną rękę. Co ułatwi mi sprawę. Ale to nie koniec z metryczkami. Wczoraj potwierdziło się zamówienie na dwie kolejne metryczki. Tym razem dla chłopców. Teraz tylko wybrać odpowiednie obrazki, zaplanować gdzie rozmieścić dane i do dzieła. Będzie trochę pracy, ale bardzo się cieszę, bo jak nie wam, co haftować i nie mam pomysłu co zacząć to nie wiem w co rączki wsadzić. 


Co tygryski lubią najbardziej


Skończyłam!!! Mój weekendowy plan zrealizowany. Fakt trochę się przeciągnęło, bo już poniedziałek, ale wybaczycie mi to, prawda. Przyznam się, że miałam moment zwątpienia z trakcie pracy. Wątpiłam w to, że efekt będzie ładny, bo zapowiadało się strasznie na pewnych etapach. Ale najlepszą ocenę dał mi mój Łukaszek, gdy jest mu smutno idziemy do kuchni i z licznych magnesików wybiera właśnie tygryska.

Weekendowe plany

Na wstępie muszę podziękować za doping w trakcie haftowania ostatniej metryczki. Obecnie metryczka się suszy i wkrótce pokarze efekt końcowy już z danymi dzidziusia. Jest mi tez niezmiernie miło, gdy pytacie o moje dalsze plany, co do haftów. Cieszę się, bo oznacza to, że jesteście zainteresowane moimi poczynaniami z igiełką. Odkryje Rabka tajemnicy i powiem, że szykuje się chyba pracowity okres, ale więcej na ten temat wkrótce. Bądźcie cierpliwe Dziś przedstawię wam plany na najbliższy weekend. Takie malutkie, ale słodziutkie arcydzieło. Postanowiłam przetestować kanwę plastikową i zrobić kolejny magnesik na lodówkę, jednak tym razem z wykorzystaniem owej kanwy. Kanwa jaką zakupiłam to 14ct (54 oczka/10 cm). Wymiar kanwy 21 cm/27,9 cm. Hafcik jaki powstanie to uśmiechnięta mordka tygryska dla mojego syneczka. Mam nadzieje, że po weekendzie będę mogła zaprezentować efekt końcowy.  


Magia konturów


Witam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za dopingowanie mnie w trakcie pracy nad metryczką. Tak wasze wsparcie podziałało, że wzięłam się do roboty i obrazek jest już gotowy. Początkowo, gdy pokazywałam mężowi obrazek bez konturów mówił, że poza króliczkiem nic konkretnego nie widzi, ale już dziś ujrzał urocze maleństwo, które sobie smacznie śpi na drugim planie. I specjalnie dla Was zrobiłam zdjęcie bez konturów i z mini. Moim zdaniem to magia jak kilka kresek nadaje życia obrazkowi. Miłego oglądania. Jeszcze tylko imię i dane dzidziusia i będę zastanawiać się, co tu haftować w następnej kolejności. 


Czary mary ... J


???


Oj oj trochę zaniedbuje ostatnio blogowe życie, za co przepraszam, ale jak już wspominałam nadal jestem na urlopie w rodzinnym domu. Ciągle odwiedzamy znajomych, bądź my jesteśmy odwiedzani. Jednak staram się nie próżnować w kwestii krzyżyków. Robie wszystko żeby postawić, choć kilka każdego dnia. Zwłaszcza, że w komentarzach widzę słowa dopingu. Metryczka już nabiera wygląda, a drugi plan, który pomimo tego, że jest drugi jest sercem całego wzoru powstaje małymi kroczkami. Prezentuje krzyżyki, które wskoczyły na kanwę od ostatniej mojej wizyty na Mulinkuje.


Pierwszy plan - wykonany


Już późna godzinka, dzieciątko moja śpi, a mama, bloguje. A konkretnie wskoczyłam na Mulinkuje na chwileczkę w konkretnym celu. Chciałam się pochwalić, że prace nad metryczką ruszyły z kopyta. Dziś postanowiłam, że nie mogę już dłużej wytrzymać bez krzyżykowania. I takim oto sposobem pierwszy plan metryczki, na którym widnieje króliczek jest już zrobiony. Mam nadzieje, że jutro uda się ruszyć z planem drugim.


Na urlopie

Od kilku dni jestem na urlopie u babci na wsi. Oczywiście jestem z moimi chłopakami. Trochę ciężko przysiąść do haftu, ale nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wyjechać bez mojej różowej torby, do której pakuje przydacie do haftowania na czas wyjazdu. Mój maż żartobliwie nazywa ją moim centrum rozrywki. Prace nad haftem poza domem wspomagają przydasie, które ostatnio kupiłam. Kółko do bobinek i igielnik. Może nie wspomagają w samym procesie haftowania, ale pomagają w organizacji pracy, która ma duże znaczenie w sprawnym haftowaniu.


Szczęście w nieszczęściu

 Hafcik, który robiłam ostatnio skończony, tak czekałam, aby go skończyć i się udało. Postanowiłam odpocząć i poszperać w sieci znalazłam kilka fajnych wzorów, które mi się podobały od dawna, ale myślałam, że są nie osiągalne. Odwiedziłam wasze blogi i na jednym z nich, a konkretnie u Asi przeczytałam listę stworzoną przez autorkę na temat, „Co lubię, co nie lubię w hafcie krzyżowym”. Po zapoznaniu się z listą stwierdziłam, że mam prawie identycznie. Prawie z tego względu, że dziś dotarło do mnie, że nie lubię jeszcze jednej rzeczy. Postanowiłam zacząć metryczkę, którą już planowałam od dawna.

"I love dog" - Pinkeep

Witam. Trochę praca nad tymi pieskami trwała. Mam nadzieję żę śledzenie jak powstają pojedynczo zaciekawiło Was jak będą wyglądały wszystkie razem. I oto dziś je prezentuje. Zostały wyeksponowane, jako pinkeep. Już na etapie początkowym wiedziałam jak chcę, żeby wyglądały. Jak już pisałam, pieski są przeznaczone dla mojej 9 letniej chrześnicy Mai, jako prezent urodzinowy. Dlatego nie chciałam wstawiać tej pracy w jakąś poważna ramkę. Chciałabym, aby zagościły u niej na biureczku i pomagały w odrabianiu lekcji, zwłaszcza z matematyki, bo obie jej nie lubimy. To wykonania, pinkeepu wybrałam niebieska wstążeczkę, bo jest to jeden z ulubionych kolorów solenizantki. Wykonywałam, bo dwa dni, a konkretnie dwa wieczory. Początkowo nawet wpadł mi do głowy foto reportaż z etapów pracy nad nim, ale zmieniłam zdanie, gdy polała się pierwsza krew J. Nie, nie nic sobie nie obcinałam wszystkie palce mam na miejscu tylko jeden trochę uszkodzony. Ale już taka moja natura. W kuchni z nożem radze sobie całkiem dobrze, gorzej się dzieje, gdy próbuje go wykorzystać do czynności, do których nie jest stworzony np. wycinanie dość grubej tektury. Tak wygląda mój pierwszy w życiu pinkeep. Miłego oglądania i spokojnego wieczoru. 



Piesek nr 8

Już po weekendzie, który minął pod znakiem aktywności fizycznej. Spacerowaliśmy cała rodzinką, biegałam trochę. Nasz mały Łukaszek po raz pierwszy obtarł sobie kolanko, aż mamie serce bolało jak trzeba było je zdezynfekować. 


Ale jak obiecałam sobie, że po weekendzie biorę się za ostatniego pieska, żeby prezencik był gotowy przed czasem. Nie lubię robić czegoś na ostatnia chwilę, bo i tak się nie wyrobię. Jak widać na zdjęciu poniżej, trochę nie wyraźnym, bo mój asystent od wszystkiego skutecznie zasłaniał światło. A po zrobieniu nawet pojedynczego zdjęcia muszę mu pokazać jak się prezentuje obrazek na wyświetlaczu, a on przy każdym zdjęciu pyta „to to?” Co w wolnym tłumaczeniu oznacza, co to?, Bądź, kto to? Teraz pranie a ta cała reszta.


Piesek nr 7

To już przed ostatni piesek z tego projektu. I przyznam że pomimo że jestem kociara i koty lubię dużo bardziej niż psy, ten piesek z całego projektu podoba mi się najbardziej.  Przeczytałam kiedyś że: „Psy mają właścicieli, Koty mają służących”. Coś w tym jest patrząc jak zachowuje Se moja kotka która mieszka obecnie u mojej babci na wsi. Kot na wsi jest szczęśliwszy moim skromnym zdaniem. Teraz zmykam do moich chłopaków, za ostatniego psika zabiorę się po weekendzie. 



Życzę Wam no i sobie miłego weekendu.

Piesek nr 6

Pieskowy zawrót głowy. Pieśiuńki zagościły w naszym domu na długo. Mieszają w głowie mi bo już nudzi mnie ich haftowanie, no może nie tak nudzi jak już się chce zobaczyć efekt końcowy i minę Majeczki. Ale mieszają też w małej główce mojego Łukaszka. Ogląda wszystkie pieski po kolei i przy każdym piesku trzeba się zatrzymać i wydać z siebie odgłosy szczekania. Jakby tego było mała w momencie gdy on tylko widzi, że trzymam w ręku tamborek od razu zaczyna naśladować pieski. Urocze prawda hi hi. A tak oto wygląda kolejny piesek. Zostało jeszcze tylko dwa, wiec jeszcze trochę sobie po naśladujemy pieśiunie. 


Piesek nr 5

Sierpień zbliża się wielkimi krokami, a tym samym urodziny mojej chrześnicy. W związku z tym zarzuciłam sobie tempo z pieskami. Wczorajszego wieczoru powstał kolejny piesek. Mam nadzieje że ostatnie trzy pójdą mi równie szybko. Trzymajcie kciuki to terminy gonią.


Co kobiety lubią najbardziej?

Hmm. Chyba każda kobieta lubi zakupy. Z tą różnica, że ile kobiet tyle pomysłów na zakupy. Jedne kupują ubrania, inne kosmetyki, a inne samochody w zależności od zasobów portfela. Ja uwielbiam kupować mulinki i inne rzeczy związane z moim hobby, gdyż mogę je wykorzystać i wyżyć się kreatywnie. Sprawia mi to ogromną radość i daje mi relaks. Wczorajszego popołudnia pojawiły się w mojej skrzynce zamówione muliny, bobiki na mulinę, igielnik, a także kółeczka na bobinki. 


Dla Sary

Weekend dobiega końca, ja jednak jestem zadowolona z tego jak go spędziłam. Jakiś czas temu koleżanka ze studiów, z którą nie widziałam się około dwóch lata poprosiła mnie o wyhaftowanie metryczki na prezent. Bardzo ucieszyłam się z tego faktu i od razu zabrałam do pracy. Metryczka była skończona już w kwietniu, ale ja się ma dzieci to ciężko się spotkać. Jednak wczoraj spotkanie doszło do skutku. Bardzo miło spędziłam czas, a metryczka trafiła we właściwe ręce dlatego mogę ją już zaprezentować na blogu.  zastosowałam do haftu mulinę Ariadnę, a kolorki dobierałam sama. Stokroteczki na co dzień rosną w ogrodzie mojej babci a w metryczce oczywiście pełnia funkcję ochrony danych osobowych.

Metaliczne serce

Witam. Jak obiecywałam sobie i wam wczorajszy wieczór poświeciłam na testowanie muliny DMC metalicznej 5288. I przyznam że jestem pozytywnie zaskoczona łatwością z jaka się nią pracuje. Miałam trochę obaw przed jej zakupem gdyż słyszałam różne opinie na temat mulin metalicznych. Że są sztywne, że metaliczna cześć nici w trakcie haftowania się strzępi. A także sama się przekonałam o nietrwałości muliny metalicznej o czym pisałam w poście Cavaliera. Jednak była to mulina innej firmy nie do określenia przeze mnie. Po mimo tych opinii i doświadczeń własnych postanowiłam zaufać firmie DMC. I nie zawiodłam się. Czuje że częściej będę używać metalicznych mulin. A oto efekty wczorajszej pracy. Jest to napis który jest częścią obrazka „I love dog”. Serce jak widzicie wyhaftowałam mulina metaliczną, natomiast napis mulina bawełnianą Ariadna.



Piesek nr 4

Kolejny piesek zaklepany. I to dosłownie. Już jestem chyba zmęczona tymi pieskami i chciała bym haftować coś innego. Ale jest gotowy i prezentuje się tak.



Piesek nr 3

Panie i Panowie (jeśli tacy tu zaglądają). Zaczynam dziś elegancko bo mam przyjemność zaprezentować Wam bardzo eleganckiego pieska w cylindrze i muszce. Powiem szczerze, że haftowało mi się go bardzo fajnie. Pomimo dwójki dzieciaczków, które na zmianę chcą, pić, jeść i wiele innych rzeczy. Ale pomimo wyczerpania nici i tamborek z kanwą potrafią mnie zrelaksować. Czy to już uzależnienie?


Piesek nr 2

Kolejny pieseczek gotowy do prezentacji. Przedstawiam wam różowego wyfiokowanego pudla. Powiem szczerze, że opornie mi się go haftowało. Zaczęły się wakacje wiec mam pod opieką dwoje dzieci. Mojego syneczka i moją chrześnicę Maję dla której pieski są przeznaczone. Ale tak ciężko się ogarnąć i znaleźć chwilę dla siebie, a konkretnie dla haftu. Jednak musze się streszczać bo jeszcze zapowiedziana metryczka przede mną. Mam nadzieje że kolejne pieski będą powijały się w miarę systematycznie bez żadnych opóźnień. Trzymajcie kciuki.


Przygotowania do kolejnej metryczki

Zaczyna się haftowanie kolejnej metryczki. Tym razem dla mojej przyszłej sąsiadki, która ma się urodzić lada dzień. Poczyniłam już małe przygotowania. Wzór wydrukowany, mulina zakupiona. I tu będzie dla mnie nowość. Metryczkę będę haftować muliną DMC z która osobiście nie miałam jeszcze do czynienia. Miedzy innymi dlatego, że w Suwałkach gdzie mieszkam jest na dostępna tylko w jednej pasmanterii na pięć jakie znam. Zawsze sobie jakoś radziłam, zastępowałam mulinę DMC na Ariadnę i nie narzekałam. W chwili gdy kupowałam DMC pani stwierdziła, że jak raz spróbuje nie będę chciała już innej muliny. Jestem ciekawa czy to się potwierdzi. A jak jest u Was?



Piesek nr 1

I zaczęłam już zaplanowane „I love dog”. Powstał już pierwszy piesek. Niteczki do haftu dobieram sama z zasobów muliny Ariadna jakie posiadam w zasięgu reki. Ja już pisałam praca ma być prezentem dla mojej chrześnicy Majeczki, ale ile radości pierwszy piesek sprawił mojemu Łukaszkowi. No dobra przyznam się mi też sprawia to frajdę. Każdy piesek jest inny ale to będę pokazywać stopniowo w trakcie jak będą powstawały. 


Karmazynowa piękność

Skończyłam karmazynowa piękność. Dokładnie wczoraj wieczorem postawiłam ostatnie krzyżyki, uprałam i uprasowałam. Oczywiście tak jak obiecałam prezentuje efekt mojej pracy. Pozostało jeszcze tylko oprawienie dwa ptaszki (Błękitny marzyciel) i ozdobienie niemi ścianę.


Będąc w temacie ptaszków. Zaszczycił mnie swą obecnością trzeci ptaszek to kompletu. Zagościł na mym balkonie jednak nie pozostał tam długo. A mianowicie do momentu, aż zobaczył go mój mały Łukaszek i swym radosnym głosem krzykną oooooooooo… Gołąbek nie wytrzymał aż takiej radości i odfruną.

W wolnej chwili

W każdej wolnej chwili jaką uda mi się skraść tylko dla siebie z napiętego planu dnia codziennego jaki wyznacza mi mój synek Łukaszek staram się poświęć na moja pasję. Uwielbiam haftować, gdy moje dzieciątko idzie na popołudniową drzemkę staram się postawić kilka krzyżyków, które zbliżają mnie do osiągnięcia pełnego efektu pracy. Dziś tak króciutko, synek śpi więc plan wykonany, zaplanowane krzyżyki są już na swoim miejscu. Jeszcze tylko wyhaftować czerwoną rameczkę, pranie, prasowanie i oba ptaszki będą razem. Mam nadzieje że pełen efekt ukaże się na Mulinkuje lada dzień. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...