Przygotowania do kolejnej metryczki

Zaczyna się haftowanie kolejnej metryczki. Tym razem dla mojej przyszłej sąsiadki, która ma się urodzić lada dzień. Poczyniłam już małe przygotowania. Wzór wydrukowany, mulina zakupiona. I tu będzie dla mnie nowość. Metryczkę będę haftować muliną DMC z która osobiście nie miałam jeszcze do czynienia. Miedzy innymi dlatego, że w Suwałkach gdzie mieszkam jest na dostępna tylko w jednej pasmanterii na pięć jakie znam. Zawsze sobie jakoś radziłam, zastępowałam mulinę DMC na Ariadnę i nie narzekałam. W chwili gdy kupowałam DMC pani stwierdziła, że jak raz spróbuje nie będę chciała już innej muliny. Jestem ciekawa czy to się potwierdzi. A jak jest u Was?



Piesek nr 1

I zaczęłam już zaplanowane „I love dog”. Powstał już pierwszy piesek. Niteczki do haftu dobieram sama z zasobów muliny Ariadna jakie posiadam w zasięgu reki. Ja już pisałam praca ma być prezentem dla mojej chrześnicy Majeczki, ale ile radości pierwszy piesek sprawił mojemu Łukaszkowi. No dobra przyznam się mi też sprawia to frajdę. Każdy piesek jest inny ale to będę pokazywać stopniowo w trakcie jak będą powstawały. 


Karmazynowa piękność

Skończyłam karmazynowa piękność. Dokładnie wczoraj wieczorem postawiłam ostatnie krzyżyki, uprałam i uprasowałam. Oczywiście tak jak obiecałam prezentuje efekt mojej pracy. Pozostało jeszcze tylko oprawienie dwa ptaszki (Błękitny marzyciel) i ozdobienie niemi ścianę.


Będąc w temacie ptaszków. Zaszczycił mnie swą obecnością trzeci ptaszek to kompletu. Zagościł na mym balkonie jednak nie pozostał tam długo. A mianowicie do momentu, aż zobaczył go mój mały Łukaszek i swym radosnym głosem krzykną oooooooooo… Gołąbek nie wytrzymał aż takiej radości i odfruną.

W wolnej chwili

W każdej wolnej chwili jaką uda mi się skraść tylko dla siebie z napiętego planu dnia codziennego jaki wyznacza mi mój synek Łukaszek staram się poświęć na moja pasję. Uwielbiam haftować, gdy moje dzieciątko idzie na popołudniową drzemkę staram się postawić kilka krzyżyków, które zbliżają mnie do osiągnięcia pełnego efektu pracy. Dziś tak króciutko, synek śpi więc plan wykonany, zaplanowane krzyżyki są już na swoim miejscu. Jeszcze tylko wyhaftować czerwoną rameczkę, pranie, prasowanie i oba ptaszki będą razem. Mam nadzieje że pełen efekt ukaże się na Mulinkuje lada dzień. 


Serweteczka

W trakcie mojej przeprowadzki trafiłam na pewne znalezisko. A mianowicie serwetkę wyhaftowaną przeze mnie na samym początku mojej przygody z haftem. Moje zaskoczenie w chwili gdy ją zobaczyłam było o tyle duże, że zupełnie o niej zapomniałam. Zapomniałam, że kiedykolwiek powstała i nadal istnieje. W obecnej chwili patrząc na nią zastanawiam się jak mogłam dobrać takie kolory muliny, ale od razu się tłumacze. Jak już wspominałam powstała na samym początku mojego haftowania gdy jeszcze nie miałam takiego zbioru nici jak teraz, więc zrobiłam z dostępnych w owej chwili kolorków. Wracając pamięcią do tamtej chwili buzia sama mi się śmieje. Przypominam sobie jak prosiłam babię aby nauczyła mnie jak mam obszyć jak że cudną wtedy serwetkę koronką. Były pytania: Jak? Dlaczego? I lament „babciu zaplątała mi się nitka, bądź ta maszyna nie chce szyć”. Było pełno śmiechu i jednocześnie goryczy jak można nie rozumieć mojej wizji, przecież jasno i wyraźnie mówię co chcę osiągnąć. I nagle się udało, serwetka powstała i po krótkim czasie w szufladzie wylądowała. Ale dziś postanowiłam zaprezentować Wam moje znalezisko. 


Szafirkowe biscorun

Witam dziś mam do zaprezentowania kolejne biscorun na mojej liście. Fioletowo – różowe. Pierwotnie wykonane dla mojej babci, oddane przed zrobieniem zdjęć. Ale po co się spieszyć ze zdjęciami na które nie ma pomysłu, w końcu zawsze mogę je zrobić będąc u babci. I tu się myliłam J w Momocie kiedy chciałam zrobić owe zdjęcia proszę babcię o pożyczenie na chwilę igielnika, a tu zaskoczenie nie ma, babcia twierdzi że nic nie pamięta żebym coś takiego jej przywiozła. Myślę ok pewnie gdzieś się zapodziała, a w natłoku spraw i rzeczy faktycznie babcia o nim zapomniała. Kiedyś się znajdzie w najmniej odpowiednim momencie. Odpuściłam poszukiwana, a tu nagle moja 9 letnia chrześnica Maja szperała w moim przyborniku ze skarbami hafciarskimi i mówi „O chrzestna mam taką samą podusię na szpileczki tylko fioletowo – różową, skąd masz swoją mi dała babcia”. Z uśmiechem na twarzy skierowałam swój wzrok na babcie, która się uśmiecha i mówi „Maja tak chciała tą podusię że jej oddałam”. Ucieszyło mnie to bardzo gdyż może uda mi się w niej zaszczepić miłość do haftu. Było by fajnie komuś przekazać swoją wiedzę. 




Wracam do cyberprzestrzeni

Trochę mnie nie było, zaglądałam na Mulinkuje bardzo rzadko. Powodem była przeprowadzka. Pakowanie się, przewożenie i rozpakowywanie. Pakowanie i rozpakowywanie było najfajniejsze dzięki półtorarocznemu pomocnikowi, który notorycznie coś wyjmował co akurat spakowałam, bądź pakował w momencie gdy trzeba było już się rozpakować. Przebrnęliśmy, ogarnęliśmy się, Internet podłączony i można wracać co cyberprzestrzeni i do krzyżykowania. Udało mi się postawić trochę nowych krzyżyków, ale tym pochwale się wkrótce. dziś ogłaszam  swój powrót na Mulinkuje i koniec zaglądania na bloga raz w miesiącu. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...