W tym tygodniu
spotkało mnie miłe aczkolwiek trochę stresujące zadanie. Koleżanka z klubu jeździeckiego
do którego ja również uczęszczam (ostatnio z dłuższą przerwą, ale wrócę) poprosiła
mnie o wyhaftowanie na jej kurtce nazwy owego klubu "Cavaliera". Powiem szczerze, że od samego początku bałam się żeby niczego nie zepsuć, a jednocześnie chciałam
podjąć się tego zadania. Mój strach
wynikał z tego, że jeszcze nigdy nie haftowałam na tego typu materiale. Miał być to napis, ale po dłuższym zastanowieniu
wpadłam na pomysł czy nie przerobić na wzór haftu logo klubu. Próbowałyśmy to
zrobić z właścicielką kurtki i udało się osiągną efekt czytelnego napisu + konik
oczywiście. Początkowo wizja haftu
była w kolorze złotym, jednak niestety po wykonaniu kilku krzyżyków nitka mulina
zaczęła się strzępić i przerywać. Panika i telefon do Pauliny (właścicielki kurtki).
Opowiedziałam jej co się dzieje i milczenie z obu stron. Jak z tego wybrnąć? Podjęłyśmy
decyzje że robię haft muliną Ariadną (pracuje na niej od początku mojego
haftowania i mam do niej zaufanie). Wzór haftu i miejsce gdzie ma się znajdować
na zdjęciach poniżej. To zaczynam prace. Termin mam też dość krótki bo do 5
lutego, a haftować mogę jak już moje ciekawe świata dzieciątko śpi. Jak skończę dzieło i będzie godne pokazania, mam
nadzieję, że tak to pokaże.
Paulina
trzymaj kciuki za moje haftowanie, a je będę trzymać kciuki w trakcie twojego
przejazdu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny na Mulinkuje i za wszystkie komentarze.
W razie pytań, odpowiem bezpośrednio pod Twoim komentarzem.