Test dla KOKARDKI - zakończony

Moja praca nad kartką od Kokardki dobiegła końca. Ogólnie pracowało mi się dobrze jednak nie będę ukrywać pewnych minusików, które moim zdaniem napotkałam.

Na początku wspomnę o mulinie. Obawiałam się, co zrobię, gdy zabraknie mi muliny. Jednak tu byłam mile zaskoczona nici spokojnie wystarczyło, a nawet został całkiem spory zapas. (+)

Kolejną rzeczą, o której należałoby wspomnieć jest to jak wygląda schemat.

Mianowicie z jednej strony jest wzór w pogrubionymi liniami, backstich. Każdy kolor jest wyróżniony oddzielną linia, które są bardzo wyraźne. (+)

Z drugiej strony znajduje się schemat krzyżyków, na którym są zaznaczone cienkie linie backstich. I to mi właśnie przeszkadzało. Niby linie cienkie, ale w trakcie wieczornej pracy nad haftem zdarzało mi się zastanawiać, jaki kolor krzyżyka muszę postawić gdyż linia zakrywała symbol. (-)

Na koniec mały minusik. Natknęłam się na niego, gdy haft był gotowy do przyklejenia na kartce. Ja, jako doświadczona hafciarka wiedziałam, że do tego celu można użyć kleju introligatorskiego, bądź taśmy dwustronnej. Ja wybrałam taśmę, która jednak musiałam docinać do odpowiednich rozmiarów. Fajne było by rozwiązanie, gdyby taka taśma była już przyklejona do kartki „fabrycznie”, a osoba wykonująca kartkę w odpowiednim momencie mogłaby tylko usunąć folie zabezpieczającą klej i przykleić haft. (-)

Jestem bardzo zadowolona, że mogłam przetestować produkt firmy Kokardka, i wyrazić moją skromna opinię na temat tego produktu.