Olśnienie - Ługa

Na początku mojej przygody z haftowaniem miała miejsce rozmowa z doświadczoną już hafciarką. Dowiedziałam się wtedy o wielu ciekawostkach. Niektóre już nie były ciekawostkami, ale słuchałam by nie sprawić przykrości rozmówczyni. Opowiadanie o swojej pasji sprawiało jej ogromną przyjemność (teraz mam podobnie, mogę gadać i gadać o hafcikach). Jedna rzecz była wtedy dla mnie nowością. Mianowicie usłyszałam, że powinnam dość mocno krochmalić skończony haft przed jego oprawieniem. Zdziwiłam się trochę. Młoda i głupia pomyślałam, po co, przecież to będzie za szkłem. A jednak chodziło o to by praca się nie pomarszczyła od wilgotnego powietrza już w ramce. Nigdy się mi to nie przydarzyło, ale lepiej dmuchać na zimne, chyba jest to słaba przyjemność oprawiać coś po raz kolejny. Więc ja biegusiem do babci. Jak zrobić dobry krochmal? I babcia jak to babcia mówi: mąka ziemniaczana, wrzątek i mieszasz. I tak nauczyła mnie tej tajemnej dla mnie na tamtą chwile mikstury. Oczywiście nie było tak fajnie od początku. Ileż to razy wychodził mi taki „kisiel”, którego się bałam wyrzucić żeby mi rur nie zatkało. Już, gdy opanowałam zdolność tworzenia krochmalu robiłam to automatycznie. Było przy tym trochę zachodu i często zniechęcona byłam już na początku. Aż tu jakiś czas temu olśniło mnie w trakcie zakupów na dziale proszków, płynów i takich tam. Butelka z napisem krochmal. Pewnie wiele z was to zna już od dawana, a ja młoda wiekiem korzystałam z babcinych sposobów. Teraz już nie ma zniechęcenia. Chwila moment i hafcik jest nakrochmalony.







Aktualnie w kąpieli jest coś, czego jeszcze nie widziałyście, jednak jeszcze Was potrzymam w niepewności. Jest to niewielka pamiątka ślubna, tylko tyle mogę zdradzić. 

17 komentarzy:

  1. Ja haftów nie krochmalę i nic się z nimi nie dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie krochmalę swoich haftów, ale lubię się dowiadywać nowych rzeczy, bo może kiedyś mi się to przyda :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy się na krochmalenie nie zdecyduję, u mnie nigdy się nie marszczą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pisałam u mnie też nigdy się nie pomarszczyło, krochmale w na zapas :) może także przestane dodawać sobie pracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie tez babcia pokazała jak robić krochmal. Gotowy napewno jest wygodniejszy. Ostatnio szukałam takiego specyfiku tu w Irlandii. Niestety są pewne kanwy oporne na prasowanie i krochmal w tym wypadku jest pomocny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że nigdy nie spotkałam się z krochmaleniem haftów, raczej dotyczyło to serwetek szydełkowych. Mi osobiście wystarcza przeprasowanie haftu i nic się nie gniecie :)
    Doceniam jednak tą ciekawostkę i myślę, że krochmalenie zastosowałabym do usztywnienia lnu, bądź luźnej kanwy. Raczej dla własnej wygodny wyszywania, niż celem ochrony.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście przed oprawą też sowicie prasuje kanwę z haftem. Jest wtedy bardzo sztywna i gładka.

      Usuń
  7. Również nie krochmalę haftów i nigdy nic złego im się nie przydarzyło ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. od lat używam Ługi. niektórzy się śmieją z tego, że krochmalę hafty, ale ja tam swoje wiem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jesteśmy nieliczne w towarzystwie hafciarek które krochmalą swoje prace :)

      Usuń
  9. Ja też zawsze krochmale hafty! Ale od zawsze domowym sposobem :D Nigdy nie próbowałam takiego, fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nas krochmalących jest więcej niż tylko ja :( w przypadku tej Ługi która jest na zdjęciach ma też przyjemni zapach w przeciwieństwie do domowego który nie pachnie.

      Usuń
  10. Lubię tę ługę za szybki efekt i za zapach - ale używam jej do krochmalenia zawieszek, aniołków i zakładek wykonanych hardangerem.
    Co Ty tam namaczasz? Haftowane serduszko jakieś?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnica, jednak już niedługo ją zdradzę :)

      Usuń
  11. Witam.Ja zawsze krochmalę swoje hafty a szczególnie obrazy,haftuje dużego formatu.Gotuje kisiel z mąki ziemniaczanej,uważam że dla mnie jest najlepszy i sprawdzony sposób.Biorę dwa litry wody wlewam do garczka,i wstawiam na gazie aby się gotowało,a w osobnym małym garnuszku wsypuję ze trzy łyżki kopiaste mąki ziemniaczanej i dolewam wody zimnej z kranu.Na stępnie do gotującej się wody wlewam rozpuszczony roztwór i mieszam aż zrobi się gęsty kisiel.Już ugotowany kisiel przelewam do miski i dolewam jeszcze troszkę zimnej wody i wkładam wyhaftowany obraz na dwie godziny,po dwóch godzinach wyjmuję suszę,prasuje żelazkiem.Obraz bardzo ładnie wygląda,nitki się układają równo i ożywiają się w ten sposób kolory.To jest mój sposób sprawdzony od lat,natomiast nie używam Ługi.Zapraszam do mnie http://edytaknop.blogspot.com.pl.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedyś intensywnie myślałam o tym by użyć takiej Ługi. A w szczególności do haftów na lnie. Z biegiem lat zmiana temperatur i wilgotności w powietrzu robi swoje. Może na całkiem zakrzyżykowanym hafcie tego nie widać, ale tam gdzie 3/4 to lniane tło to już co innego. Już podklejałam flizelinę, ale coś źle robiłam bo się odklejała. Ale efekt przez kilka godzin był idealny. Muszę nabyć Ługę i spróbować.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na Mulinkuje i za wszystkie komentarze.
W razie pytań, odpowiem bezpośrednio pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...