Skończyłam!!!
Mój weekendowy plan zrealizowany. Fakt trochę się przeciągnęło, bo już poniedziałek,
ale wybaczycie mi to, prawda. Przyznam się, że miałam moment zwątpienia z
trakcie pracy. Wątpiłam w to, że efekt będzie ładny, bo zapowiadało się
strasznie na pewnych etapach. Ale najlepszą ocenę dał mi mój Łukaszek, gdy jest
mu smutno idziemy do kuchni i z licznych magnesików wybiera właśnie tygryska.
Teraz kilka słów o kanwie plastikowej. Pracowałam na niej
pierwszy raz i jestem mega zadowolona z tego jak ta praca przebiegała. Sam
proces haftowania poszedł dość szybko, bo dziurki w kanwie są dość spore, a
kanwa z racji tego, że jest plastikowa jest sztywna i nie zawijała się tak
normalna. Obawiałam się trochę wycinania. A konkretnie tego, że przetnę za
Dalego i krzyżyk mi się spruje. Obawy były nie słuszne. Wystarczyły nożyczki z
ostrym zakończeniem, chwila uwagi, dobre światło i pozbycie się wszystkich małych
raczek, które ewentualnie mogą szturchnąć. Wszystkim koleżankom Hafciarkom,
które jeszcze tego nie próbowały, polecam.
Super tygrys, a krzyżyki postawione są idealnie:)
OdpowiedzUsuńŚliczny tygrysek :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńWspaniały Tygrysek!!!! Koniecznie muszę się przełamać i spróbować. Oczywiście nie osiągnę takiego idealnego wyniku ale cóż.....
OdpowiedzUsuńAleż świetny tygrysek!!!
OdpowiedzUsuń