Oj oj trochę zaniedbuje ostatnio blogowe życie, za co
przepraszam, ale jak już wspominałam nadal jestem na urlopie w rodzinnym domu.
Ciągle odwiedzamy znajomych, bądź my jesteśmy odwiedzani. Jednak staram się nie
próżnować w kwestii krzyżyków. Robie wszystko żeby postawić, choć kilka każdego
dnia. Zwłaszcza, że w komentarzach widzę słowa dopingu. Metryczka już nabiera
wygląda, a drugi plan, który pomimo tego, że jest drugi jest sercem całego
wzoru powstaje małymi kroczkami. Prezentuje krzyżyki, które wskoczyły na kanwę
od ostatniej mojej wizyty na Mulinkuje.
Na zakończenie posta, tak
już po oglądaniu zdjęć chciałam poruszyć temat, który ostatnio zapadł mi do
głowy i nie chce wylecieć. A mianowicie sprzedaży i wyceny prac hafciarskich.
Pewnie jak każda z was mam sporo prac, które zaraz po wyhaftowaniu lądują na
dnie szuflady. Wykonane w przypływie zauroczenia danym wzorem. Moi najbliżsi
niektórymi pracami zostali obdarowani, a co zrobić z resztą? Rodzinka
podpowiedziała mi, że może bym je sprzedała. Pomyślałam dobry pomysł zawsze mogłabym
kupić za to kolejne mulinki i przydasie. Hmm…, ale jak ja mam wycenić swoje
prace? Nie mam pojęcia ile mogą być warte. A wśród osób zainteresowanych
rękodziełem są dwa typu. Pierwszy to ludzie, którzy doceniają trud i czas, jaki
jest włożony w wykonanie pracy. I drudzy to tacy, którzy uważają, że rękodzieło
robi się szybciutko bez nakładu finansowego w materiały i poświęconego czasu w
trakcie tworzenia. I jak to znaleźć złoty środek. Powiem szczerze nie wiem.
Może podzielicie się swoimi sposobami na wycenę swojej twórczości.
Nie sprzedaję i nie sprzedam swoich haftów. Zrobiłam kiedyś wycenę obrazka na kartkę - po policzeniu kosztów materiałów oraz czasu pracy - najniższa stawka 5zł/h - koszt maleńkiego obrazka to 50zł! Dlatego swoich prac nigdy nie zamierzam sprzedawać, chociaż przez 25 lat wyszywania nazbierały się ich setki.
OdpowiedzUsuńHafcik już prawie skończony, do końca niewiele zostało :)
OdpowiedzUsuńHafty nie są opłacalne na sprzedaż. Podliczając czas włożonej pracy na złotówki wychodzi dość spora kwota, a nie każdy jest skory tyle zapłacić. Lubię jak moje hafciki cieszą oko, bardzo nie lubię ich kisić w szufladzie, dlatego często obdarowuję nimi, jeżeli zdarzy się sytuacja, że ktoś chciałby nabyć hafcik to nigdy nie odmawiam, ale na ogromny zysk nie ma co liczyć ;)
Własnie to samo mówiłam rodzince, że zysku z tego to nie bedzie jedynie można zarobić na kilka motków mulinki, Od kiedy prowadzę bloga już nie muszę trzymać wsoich prac w szufladzie bo jak chce powspominac to moge zrobić to w sieci. A zainteresowanie moimi pracami sprawia mi ogromną przyjemność i tez znajomi obdarowani ale nieznajomym nie chce oddawać totalnie za bezcen :) Mamy podobne zdanie na ten temat.
UsuńŚliczna będzie metryczka. Już niewiele zostało!
OdpowiedzUsuńŚliczna metryczka, nawet tamborek masz dobrany pod kolor :D Na razie nie sprzedałam nikomu żadnej pracy, większość prac rozdaję jako prezenty dla rodziny, znajomych. Chociaż przyznam się, że też zaczynam myśleć o sprzedaży, nie jestem nastawiona na jakiś wielki zarobek, wystarczy żeby się zwrócił koszt za materiały, haft to wbrew pozorom kosztowne hobby.
OdpowiedzUsuńCzytając komentarze patrze że miałam prawidłowe zdanie co do wyceny. myślałąm podovnie jak ty żeby zwrócił sie koszt materiałów. bo serca i zapału jaki się wkłada w haft nie da sie wycenić.
UsuńPiękne. Już nie mogę się doczekać efektu końcowego. Coś czuję, że będę Twoja stałą klientką ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje mojej klientce :)
Usuń