Uwielbiam haftować, ale
jeśli można haft celebrować, nie pędzić, bo trzeba skończyć, bo nie ma czasu to
uwielbiam to jeszcze bardziej. Wszystkie osoby, które zajmują się rękodziełem wiedzą
ile czasu i energii trzeba na to poświęcić. Często wyrywamy niewielki ułamek
czasu z pędu dnia codziennego żeby postawić kilka krzyżyków. Ten skradziony
czas dla siebie jest oczywiście fajny, ale ja najbardziej lubię, gdy nie pędzę.
Gdy mogę usiąść z kawą, smakołykami pod ręką i wykorzystać czas dla siebie w
100% na relaks z tamborkiem w ręku. W trakcie ostatniego relaksu z tamborkiem uświadomiłam
sobie, że nie pokazałam Wam mojej kociej poduszeczki na igiełki. Powstała kilka
lat temu. Wzór kotka zapewne wielu z Was znany, a kolorowe paseczki dodałam od
siebie z kolorów, które w tamtej chwili jakoś mi się spodobały. Teraz poprawiam
się i pokazuję.